Friday, October 4, 2013

2013-09-29 Polka Circle jedzie wybadać trasę rowerową Old Plank Road

W ostatnią niedzielę września Polka Circle postanowiła wrócić w okolice Joliet w stanie Illinois. W tym roku byłyśmy w tych rejonach już kilka razy, ale pozostało nam jeszcze kilka ścieżek, które nie zdążyłyśmy odkryć. Propozycja poznania przez nas biegnącej na wschód od tego miasta trasy Old Plank Road Trail była już wcześniej rozpatrywana, ale jakoś tak wychodziło,że wolałyśmy się wybrać w inne miejsca. Na mapie trasa nie wygląda zbyt zachęcajaco, bo nie ciągnie się ona wzdłuż żadnej malowniczej rzeki lub nie przechodzi przez żaden ciekawy park czy las. Z mapy wynikało, że trasa jest asfaltowana i prosta jak strzała i przechodzi przez różne małe miasteczka, które nie mają większych atrakcji do zaoferowania. Maria, która była na tej trasie wcześniej wiele razy, przekonała nas, że ta trasa nie jest wcale zła i w końcu padła decyzja, aby sprawdzić to osobiście.



Parking przy początku trasy Old Plank Road w Joliet, IL

Początek naszej niedzielnej wyprawy nie był najlepszy.  Z mojego powodu Ola i ja byłyśmy spóźnione 10 minut. Maria już na nas czekała od 10-tej rano. Dorotka dzwoniła z drogi, że też jest spóźniona, ale zaraz do nas dobije. Kiedy dojechałyśmy samochodem na parking przy ulicy Washington Maria była już gotowa do drogi. Było mi głupio, że jesteśmy „late”. Kolejne 10 minut zajęło nam ściągnięcie rowerów z wieszaka na samochodzie i przygotowanie się na trasę. O godzinie 10:30 Dorotki ciągle nie było. Maria i Ola chciały już jechać na trasę, ale dały się namówić na dalsze czekanie. O 10:45 nie wiedziałam co robić i jaką decyzję podjąć? Czekać dalej na spóźnioną Dorotkę, która dzwoni, że jest już niedaleko, czy jechać w trasę z dziewczynami, które przyjechały na czas i szkoda im dnia dla spóźnialskich. Byłam w rozterce. Zadzwoniłam do Dorotki, i ustaliłysmy, że będziemy czekać do 11-tej, ale jak jej nie będzie do tego czasu to wyruszamy w drogę bez niej. Dorotka będzie wtedy miała dwie opcje: może nas dogonić  albo pojechać od razu na dalszy parking przy szlaku i tam się spotkamy. Z ciężkim sercem odjeżdżałam z parkingu bez Dorotki, wszystko wtedy mi przeszkadzało i denerwowało. A najbardziej mój rower, szczególnie, że kolejny raz zaryzykowalam biorąc w trasę Treka (zamiast mojego wiernego 15-letniego przyjaciela „Górala”), i kolejny raz nie byłam z tej zmiany zadowolona.  Niestety, tego dnia nie dane nam było spotkać się z Dorotką na trasie.


Old Plank Road Trail okazała sie bardzo przyjemną 21-milowa trasą, od czasu do czasu przecinająca się z ulicami i ruchem samochodowym. I chociaż nie prowadzi przez żaden las, jest ona z obu stron kompletnie osłonięta drzewami. Dla takich jak my, które szukają atrakcji turystycznych za każdym zakrętem, było trochę nudnawo, i aby zabić czas Ola i ja zagłębiłyśmy się w rozmowie. I tak przy przekraczaniu jednej z ulic (bo taki właśnie zakręt w wyznaczonej drodze rowerowej się trafił), zagadane nie zauważyłyśmy go... dopiero pędząc po nierównym chodniku dla pieszych wzdłuż drogi szybkiego ruchu Lincoln Highway zorientowałyśmy się , że coś jest nie tak. Dojechałyśmy do centrum handlowego w miejscowości New Lenox i zgubiłyśmy Marię. Gdyby to sie stało z 10-ęć lat temu to na pewno pędziłybyśmy z powrotem szukać właściwej trasy i Marii. Ale dzięki współczesnej komunikacji telefonicznej nie było problemu dodzwonić się do Marii i przeprosić za tę gafe. A po sprawdzeniu  map na Internecie doszłyśmy do wniosku, że lepiej dla nas będzie kontynuować naszą drogę, tak aby z Marią spotkać się w Hickory Creek State Nature Preserve. Warto tutaj przy okazji wspomnieć, że ta autostrada Lincolna, powstała w miejscu starego indiańskiego szlaku i była to pierwsza droga w USA prowadząca od wschodniego do zachodniego wybrzeża przez cały kontynent (tzw. „cost-to-coast road”).





Old Plank Road Trail nie przechodzi przez rezerwat Hickory Creek, ale mądrze ktoś pomyślał i specjalny „łącznik” dla rowerów został tam doprowadzony. (Głównie ze względu na tę możliwość dojechania do ścieżki rowerowej w Hickory Creek zdecydowałyśmy się na trasę Old Plank Road). Następny problem wyniknął, kiedy czekałyśmy na Marie przy zachodnim wjeździe do rezerwatu (od ulicy Schoolhouse), a Maria czekała na nas przy wjeździe z „łącznika”, który był po jego wschodniej stronie. Tak byłyśmy wpierw zdezorientowane, a potem przejęte kolejną pomyłką, że nawet nie zauważyłyśmy, że stoimy przy jednym z niewielu zabytkowych bydunków w miejscowości New Lenox. Nie świadome tego, że obok nas stoi historyczna jednoizbowa szkoła Schmuhl, obecnie muzeum, które można zwiedzać (one-room Schmuhl School Museum). Bez zwracania uwagi na tę atrakcję turystyczną popędziłyśmy dalej przez Hickory Creek na północ, aby odnaleźć Marie.





Z Marią ponownie spotkałyśmy się w połowie Hickory Creek Trail. Wtedy sobie obiecałam, że nie spuszczę jej z oka, i nie dlatego, że się o nią martwię, bo wiem, że w każdej sytuacji sobie poradzi, ale aby się więcej nie rozdzielać i szukać przez cały dzień.  Przy okazji zorientowałyśmy się, że Hickory Creek to właściwie dwa całkowiecie oddzielne rezerwaty: zachodni i wschodni. Po sesji zdjęciowej i przejechaniu wkoło  pagórkowatego zachodniego rezerwatu dotarłyśmy do wschodniego jadąc wzdłuż drogi LaPorte prowadzacej przez miasteczko Mokena.  W Mokena oprócz fajnego znaku drogowego nic naszej uwagi nie przykuło.  Na szlaku rowerowym w tym drugim lasku-rezerwacie zatrzymałyśmy się na krótko tylko kilka razy. I to tylko po to, aby zrobić zdjęcia przy malowniczym moście i płonących od czerwonych liści krzewach „sumaków odurzających” (tak to jest poprawna nazwa tej rośliny), lub aby naprawić mój rower, przy którym ciągle spadał lub zacinał się łańcuch.






Właściwie nie oczekiwałam zbyt wiele od dalszej części szlaku rowerowego Old Plank Road. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy dojechałyśmy do miejscowości Frankfort. Centrum tego zabytkowego miasteczka jest park Burton Breidert Village Green (albo krótko Breidert Green). Sama trasa dla rowerów przechodzi przez środek tego parku, który służy miastu jako główna scena dla wielu imprez organizowanych dla jego mieszkańców przez cały rok. Odbywają się tutaj koncerty, wyświetlane są filmy, urządzane są targi rękodzieł artystycznych (tzw. art & craft fairs), festiwale zimowe, targi świąteczne jak i pokazy starych samochodów oraz „5K walk/run”, co jest popularną nazwą dla 5-cio kilometrowych wyścigów w chodzeniu i bieganiu. Okazało się też, że śródmieście Fronkfort dobrze jest znane mieszkańcom Chicagoland ze swoich zabytkowych kamieniczek i uliczek pamiętających urok lat 90-tych XIX wieku. A nazwę to malownicze miasteczko zawdzięcza tutejszym niemieckim pionierom-osadnikom, pochodzącym z Frankfurtu nad Menem. Najbardziej jednak Frankfort rozsławiły „farmers’ market” (rynek czy targ lokalnych rolników), który odbywa się tutaj co niedzielę od 10-tej rano do 2-giej po południu, i gdzie promuje się lokalne i świeże produkty, rośliny i przetwory spożywcze. Tutaj też, w cieniu starego spichlerza (grainery) znajduje się wspaniałe miejsce dla odpoczywających po przebyciu połowy trasy rowerzystów. Nie tylko po parku porozstawiane są piknikowe stoliki, aby można było rozłożyć się ze swoim prowiantem, ale można też bez problemu skorzystać z czystych toalet publicznych umieszczonych w spichlerzu. Wokół Breidert Green warto zaglądnąć do eklektycznych butików, ekskluzywnych restauracji, tradycyjnch cukierni, herbaciarni i kawiarni, ale szczególnie do lodziarni, w których można zakupić sławne na całą okolicę lody. Przegłosowałyśmy, że na zwiedzanie będzie czas w drodze powrotnej. Teraz trzeba było pojechać dalej, aby mieć większe rozeznanie co jest na końcu trasy.






Po obliczeniu naszego milażu i sprawdzeniu godziny wyszło, że mamy jeszcze trochę czasu, aby popedałować dalej. Obliczyłyśmy też, że w celu zabezpiczenia godzinki relaksu, kiedy będziemy ponownie we Frankforcie (na lody, zakupy czy degustacje wina), musimy zawrócić z trasy przy ulicy Cicero.  Sama Old Plank Road Trail jest często uczęszczaną drogą i używana jest ona nie tylko przez turystów, ale też przez mieszkańców lokalnych miast. Dalej za Frankfortem nie było więcej żadnych zakrętów i oprócz wyłapywania znaków nadchodzącej jesieni, nie było tu dodatkowych atrakcji dla nas.



Po dojechaniu do altanki "Trail Depot" ustawionej dla zmęczonych turystów tuż przy ulicy Cicero w miejscowości Matteson (która znana jest jako największa aglomeracja salonów samochodowych w Illinois i jest siedzibą największego centrum handlowego na południe od Chicago „Lincoln Mall”) szybko zawróciłyśmy do Frankfort na lody. Pogoda była piękna tego dnia i wygodna okazała się ławeczka przed włoską lodziarnią na Breidert Green. Tak wygodna, że już nie chciało nam się zwiedzać śródmieścia. Przez 45 minut obserwowałyśmy przechodniów i rowerzystów nas mijających, aby po skonsumowaniu lodów greipfruitowych i winogron zasponsorowanych przez Marię, ponownie wskoczyć na rowery i jechać na schłodzonego szampana czekającego na nas w samochodzie.







Na parking dotarłyśmy długo przed zmrokiem. Był czas na tradycyjnego już (na zakończenie naszych wycieczek) szampana jak i na zapoznanie się z lokalnymi rowerzystami. „Zaciągnęłyśmy języka”, wypytałyśmy się o ciekawe miejsca w okolicy i wtedy dowiedziałyśmy się, że tutaj w okolicach mieszkał nieżyjący już czarnoskóry aktor Bernie Mac, pisenkarz Lionel Richie i popularna obecnie w Holywood aktorka Melissa McCarthy.  


Kolejna wycieczka Polka Circle Bicycle Club została ukończona i choć nie był to jeden z naszych najciekawszych wypadów to udała nam się pogoda, wyborowe towarzystwo i zaliczenie 45-ciu mil na tej trasie. Polecam ten szlak dla tych co lubią w trakcie jazdy po prostu sobie pogadać z towarzyszącą mu osobą. Ale przede wszystkim polecam każdemu (nawet nie koniecznie na rowerze) odwiedziny uroczego Frankfortu. Ja na pewno tam wrócę.


Na niebiesko: przebyta przez nas droga
Anna Grochowska
Polka Circle