W ostatnią
niedzielę września Polka Circle postanowiła wrócić w okolice Joliet w stanie
Illinois. W tym roku byłyśmy w tych rejonach już kilka razy, ale pozostało nam
jeszcze kilka ścieżek, które nie zdążyłyśmy odkryć. Propozycja poznania przez
nas biegnącej na wschód od tego miasta trasy Old Plank Road Trail była już
wcześniej rozpatrywana, ale jakoś tak wychodziło,że wolałyśmy się wybrać w inne
miejsca. Na mapie trasa nie wygląda zbyt zachęcajaco, bo nie ciągnie się ona
wzdłuż żadnej malowniczej rzeki lub nie przechodzi przez żaden ciekawy park czy
las. Z mapy wynikało, że trasa jest asfaltowana i prosta jak strzała i przechodzi
przez różne małe miasteczka, które nie mają większych atrakcji do zaoferowania.
Maria, która była na tej trasie wcześniej wiele razy, przekonała nas, że ta
trasa nie jest wcale zła i w końcu padła decyzja, aby sprawdzić to osobiście.
Parking przy początku trasy Old Plank Road w Joliet, IL |
Początek naszej
niedzielnej wyprawy nie był najlepszy. Z
mojego powodu Ola i ja byłyśmy spóźnione 10 minut. Maria już na nas czekała od
10-tej rano. Dorotka dzwoniła z drogi, że też jest spóźniona, ale zaraz do nas
dobije. Kiedy dojechałyśmy samochodem na parking przy ulicy Washington Maria
była już gotowa do drogi. Było mi głupio, że jesteśmy „late”. Kolejne 10 minut
zajęło nam ściągnięcie rowerów z wieszaka na samochodzie i przygotowanie się na
trasę. O godzinie 10:30 Dorotki ciągle nie było. Maria i Ola chciały już jechać
na trasę, ale dały się namówić na dalsze czekanie. O 10:45 nie wiedziałam co
robić i jaką decyzję podjąć? Czekać dalej na spóźnioną Dorotkę, która dzwoni,
że jest już niedaleko, czy jechać w trasę z dziewczynami, które przyjechały na
czas i szkoda im dnia dla spóźnialskich. Byłam w rozterce. Zadzwoniłam do
Dorotki, i ustaliłysmy, że będziemy czekać do 11-tej, ale jak jej nie będzie do
tego czasu to wyruszamy w drogę bez niej. Dorotka będzie wtedy miała dwie
opcje: może nas dogonić albo pojechać od
razu na dalszy parking przy szlaku i tam się spotkamy. Z ciężkim sercem odjeżdżałam
z parkingu bez Dorotki, wszystko wtedy mi przeszkadzało i denerwowało. A
najbardziej mój rower, szczególnie, że kolejny raz zaryzykowalam biorąc w trasę
Treka (zamiast mojego wiernego 15-letniego przyjaciela „Górala”), i kolejny raz
nie byłam z tej zmiany zadowolona. Niestety,
tego dnia nie dane nam było spotkać się z Dorotką na trasie.
Old Plank Road
Trail okazała sie bardzo przyjemną 21-milowa trasą, od czasu do czasu
przecinająca się z ulicami i ruchem samochodowym. I chociaż nie prowadzi przez
żaden las, jest ona z obu stron kompletnie osłonięta drzewami. Dla takich jak
my, które szukają atrakcji turystycznych za każdym zakrętem, było trochę
nudnawo, i aby zabić czas Ola i ja zagłębiłyśmy się w rozmowie. I tak przy
przekraczaniu jednej z ulic (bo taki właśnie zakręt w wyznaczonej drodze
rowerowej się trafił), zagadane nie zauważyłyśmy go... dopiero pędząc po
nierównym chodniku dla pieszych wzdłuż drogi szybkiego ruchu Lincoln Highway
zorientowałyśmy się , że coś jest nie tak. Dojechałyśmy do centrum handlowego w
miejscowości New Lenox i zgubiłyśmy Marię. Gdyby to sie stało z 10-ęć lat temu
to na pewno pędziłybyśmy z powrotem szukać właściwej trasy i Marii. Ale dzięki
współczesnej komunikacji telefonicznej nie było problemu dodzwonić się do Marii i przeprosić za tę gafe. A po sprawdzeniu
map na Internecie doszłyśmy do wniosku, że lepiej dla nas będzie
kontynuować naszą drogę, tak aby z Marią spotkać się w Hickory Creek State Nature
Preserve. Warto tutaj przy okazji wspomnieć, że ta autostrada Lincolna,
powstała w miejscu starego indiańskiego szlaku i była to pierwsza droga w USA
prowadząca od wschodniego do zachodniego wybrzeża przez cały kontynent (tzw.
„cost-to-coast road”).
Old Plank Road
Trail nie przechodzi przez rezerwat Hickory Creek, ale mądrze ktoś pomyślał i specjalny
„łącznik” dla rowerów został tam doprowadzony. (Głównie ze względu na tę możliwość
dojechania do ścieżki rowerowej w Hickory Creek zdecydowałyśmy się na trasę Old
Plank Road). Następny problem wyniknął, kiedy czekałyśmy na Marie przy zachodnim
wjeździe do rezerwatu (od ulicy Schoolhouse), a Maria czekała na nas przy
wjeździe z „łącznika”, który był po jego wschodniej stronie. Tak byłyśmy wpierw
zdezorientowane, a potem przejęte kolejną pomyłką, że nawet nie zauważyłyśmy,
że stoimy przy jednym z niewielu zabytkowych bydunków w miejscowości New Lenox.
Nie świadome tego, że obok nas stoi historyczna jednoizbowa szkoła Schmuhl, obecnie
muzeum, które można zwiedzać (one-room Schmuhl School Museum). Bez zwracania
uwagi na tę atrakcję turystyczną popędziłyśmy dalej przez Hickory Creek na
północ, aby odnaleźć Marie.
Z Marią ponownie spotkałyśmy
się w połowie Hickory Creek Trail. Wtedy sobie obiecałam, że nie spuszczę jej z
oka, i nie dlatego, że się o nią martwię, bo wiem, że w każdej sytuacji sobie
poradzi, ale aby się więcej nie rozdzielać i szukać przez cały dzień. Przy okazji zorientowałyśmy się, że Hickory
Creek to właściwie dwa całkowiecie oddzielne rezerwaty: zachodni i wschodni. Po
sesji zdjęciowej i przejechaniu wkoło pagórkowatego
zachodniego rezerwatu dotarłyśmy do wschodniego jadąc wzdłuż drogi LaPorte prowadzacej
przez miasteczko Mokena. W Mokena oprócz
fajnego znaku drogowego nic naszej uwagi nie przykuło. Na szlaku rowerowym w tym drugim lasku-rezerwacie
zatrzymałyśmy się na krótko tylko kilka razy. I to tylko po to, aby zrobić
zdjęcia przy malowniczym moście i płonących od czerwonych liści krzewach „sumaków odurzających” (tak to jest poprawna nazwa tej rośliny), lub aby
naprawić mój rower, przy którym ciągle spadał lub zacinał się łańcuch.
Właściwie nie
oczekiwałam zbyt wiele od dalszej części szlaku rowerowego Old Plank Road.
Jakie więc było moje zdziwienie, gdy dojechałyśmy do miejscowości Frankfort.
Centrum tego zabytkowego miasteczka jest park Burton Breidert Village Green (albo
krótko Breidert Green). Sama trasa dla rowerów przechodzi przez środek tego
parku, który służy miastu jako główna scena dla wielu imprez organizowanych dla
jego mieszkańców przez cały rok. Odbywają się tutaj koncerty, wyświetlane są
filmy, urządzane są targi rękodzieł artystycznych (tzw. art & craft fairs),
festiwale zimowe, targi świąteczne jak i pokazy starych samochodów oraz „5K
walk/run”, co jest popularną nazwą dla 5-cio kilometrowych wyścigów w chodzeniu
i bieganiu. Okazało się też, że śródmieście Fronkfort dobrze jest znane mieszkańcom
Chicagoland ze swoich zabytkowych kamieniczek i uliczek pamiętających urok lat
90-tych XIX wieku. A nazwę to malownicze miasteczko zawdzięcza tutejszym
niemieckim pionierom-osadnikom, pochodzącym z Frankfurtu nad Menem. Najbardziej
jednak Frankfort rozsławiły „farmers’ market” (rynek czy targ lokalnych
rolników), który odbywa się tutaj co niedzielę od 10-tej rano do 2-giej po
południu, i gdzie promuje się lokalne i świeże produkty, rośliny i przetwory
spożywcze. Tutaj też, w cieniu starego spichlerza (grainery) znajduje się
wspaniałe miejsce dla odpoczywających po przebyciu połowy trasy rowerzystów.
Nie tylko po parku porozstawiane są piknikowe stoliki, aby można było rozłożyć
się ze swoim prowiantem, ale można też bez problemu skorzystać z czystych
toalet publicznych umieszczonych w spichlerzu. Wokół Breidert Green warto
zaglądnąć do eklektycznych butików, ekskluzywnych restauracji, tradycyjnch cukierni,
herbaciarni i kawiarni, ale szczególnie do lodziarni, w których można zakupić sławne
na całą okolicę lody. Przegłosowałyśmy, że na zwiedzanie będzie czas w drodze
powrotnej. Teraz trzeba było pojechać dalej, aby mieć większe rozeznanie co
jest na końcu trasy.
Po obliczeniu
naszego milażu i sprawdzeniu godziny wyszło, że mamy jeszcze trochę czasu, aby
popedałować dalej. Obliczyłyśmy też, że w celu zabezpiczenia godzinki relaksu,
kiedy będziemy ponownie we Frankforcie (na lody, zakupy czy degustacje wina),
musimy zawrócić z trasy przy ulicy Cicero.
Sama Old Plank Road Trail jest często uczęszczaną drogą i używana jest
ona nie tylko przez turystów, ale też przez mieszkańców lokalnych miast. Dalej
za Frankfortem nie było więcej żadnych zakrętów i oprócz wyłapywania znaków nadchodzącej jesieni, nie było tu dodatkowych
atrakcji dla nas.
Po dojechaniu do altanki "Trail Depot" ustawionej dla zmęczonych turystów tuż przy ulicy Cicero w miejscowości Matteson (która znana jest jako największa aglomeracja salonów samochodowych w Illinois i jest siedzibą największego centrum handlowego na południe od Chicago „Lincoln Mall”) szybko zawróciłyśmy do Frankfort na lody. Pogoda była piękna tego dnia i wygodna okazała się ławeczka przed włoską lodziarnią na Breidert Green. Tak wygodna, że już nie chciało nam się zwiedzać śródmieścia. Przez 45 minut obserwowałyśmy przechodniów i rowerzystów nas mijających, aby po skonsumowaniu lodów greipfruitowych i winogron zasponsorowanych przez Marię, ponownie wskoczyć na rowery i jechać na schłodzonego szampana czekającego na nas w samochodzie.
Po dojechaniu do altanki "Trail Depot" ustawionej dla zmęczonych turystów tuż przy ulicy Cicero w miejscowości Matteson (która znana jest jako największa aglomeracja salonów samochodowych w Illinois i jest siedzibą największego centrum handlowego na południe od Chicago „Lincoln Mall”) szybko zawróciłyśmy do Frankfort na lody. Pogoda była piękna tego dnia i wygodna okazała się ławeczka przed włoską lodziarnią na Breidert Green. Tak wygodna, że już nie chciało nam się zwiedzać śródmieścia. Przez 45 minut obserwowałyśmy przechodniów i rowerzystów nas mijających, aby po skonsumowaniu lodów greipfruitowych i winogron zasponsorowanych przez Marię, ponownie wskoczyć na rowery i jechać na schłodzonego szampana czekającego na nas w samochodzie.
Na parking dotarłyśmy
długo przed zmrokiem. Był czas na tradycyjnego już (na zakończenie naszych
wycieczek) szampana jak i na zapoznanie się z lokalnymi rowerzystami.
„Zaciągnęłyśmy języka”, wypytałyśmy się o ciekawe miejsca w okolicy i wtedy dowiedziałyśmy
się, że tutaj w okolicach mieszkał nieżyjący już czarnoskóry aktor Bernie Mac,
pisenkarz Lionel Richie i popularna obecnie w Holywood aktorka Melissa
McCarthy.
Kolejna wycieczka
Polka Circle Bicycle Club została ukończona i choć nie był to jeden z naszych
najciekawszych wypadów to udała nam się pogoda, wyborowe towarzystwo i
zaliczenie 45-ciu mil na tej trasie. Polecam ten szlak dla tych co lubią w
trakcie jazdy po prostu sobie pogadać z towarzyszącą mu osobą. Ale przede wszystkim
polecam każdemu (nawet nie koniecznie na rowerze) odwiedziny uroczego
Frankfortu. Ja na pewno tam wrócę.
Na niebiesko: przebyta przez nas droga |
Anna Grochowska